Niedawno szukaliśmy klimatycznego miejsca do nakręcenia filmu. Film możesz zobaczyć poniżej. Chodziło nam o klimat magiczny, fajne otoczenie do opowiedzenia króliczej historii. W sumie szukaliśmy domku w środku lasu, a znaleźliśmy prawdziwe cudo. Dlatego dzielę się tym miejscem z Wami. Znajduje się w Mojej Woli na Dolnym Śląsku.
Zamiast małego domku nam się znaleźć coś na kształt pałacu, osadzonego na kamiennej podmurówce ale w całości zbudowanego z drewna, a dodatkowo elewacja wyłożona jest korą dębową. Ta kora na początku niezbyt mi się podobała ale klimat tego budynku właśnie za jej sprawą był taki wyjątkowy.


W sumie pierwszy raz w życiu widziałam taki efekt. Jak doczytałam potem pierwotnie w XIX wieku był to pałac myśliwski, utrzymany w stylu szwajcarskim. W okresie okupacji część budynków pałacowego zaplecza wykorzystywana była jako obóz jeniecki.
Mieliśmy to cudowne szczęście, że w okolicy kręcił się miły pan, który wpuścił nas do środka. Budynek jest w niedobrym stanie dlatego na codzień jest zamknięty, dosłownie zabity dechami. Od tego dozorcy dowiedzieliśmy się, że w latach pięćdziesiątych istniało tu technikum leśne, którego zresztą pan był absolwentem.


W latach siedemdziesiątych szkołę zamknięto, a w czasie komuny niszczał pod zarządem Lasów Państwowych, potem został przekazany gminie, a następnie sprzedany osobie prywatnej. I nic się póki co nie dzieje.


Budynek jest opustoszały i popada w coraz większą ruinę. To widać nie tylko na zewnątrz ale przede wszystkim w środku. Zostały jeszcze takie perełki jak freski na ścianie (niestety nie do sfotografowania, bo jest ciemno), kafle, czy dekory.



Budynek ma wiele kondygnacji, na najwyższe nie odważyliśmy się wejść, choć jest tam taras widokowy.




Cudownie było przechadzać się tymi korytarzami i myśleć o czasach, kiedy dziesiątki leśników kształciło się tu i spędzało czas w internacie. Gdybym uczyła się w szkole z internatem, to chciałabym aby taka była. Budynek jest ukryty w lesie, z daleka wygląda, jak domek Muminków.
